Jarski napisał(a):No cóż, niespecjalnie się z Tobą zgodzę, micawber. Dla mnie ta płyta zawsze sprawiała wrażenie albumu garażowego zespołu (Stonesi prekursorami punk rockowego grania?) - to surowe i niechlujne brzmienie - co akurat w przypadku The Stones trudno mi uznać za zaletę.
micawber napisał(a):Mnie urzeka na tej płycie ten niepowtarzalny klimat, którego np. nie czuję na Flashpoint.
Jarski napisał(a):Być może najlepszym dla nas obu rozwiązaniem byłaby koncertówka, która brzmi zarówno surowo jak i technicznie bez zarzutu. Taki "Shine a Light", powiedzmy?
Heartbreaker napisał(a): A najsłabszym według mnie fragmentem płyty są chyba nagrania z Toronto. Takie to wszystko jakieś rozmyte, przynudzające i bez wyrazu. Przeważnie to omijam tą część płyty...
Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 1 gość