Wraz z nastaniem mody na disco i punk wydawało się, że "dinozaury rocka" - w tym The Rolling Stones - nie będą w stanie znaleźć sobie miejsca na nowej scenie muzycznej i pogrążą się w niebycie. "Znawcy tematu" (obecność cudzysłowu celowa) nie wzięli jednak pod uwagę faktu, że w istniejącej sytuacji liczy się nie tylko świeżość i energia, ale również doświadczenie i zdolność przystosowania się do nowych warunków. Okazało się, że Stonesi posiadają i jedno, i drugie, a myśl o emeryturze jeszcze się w ich głowach nie zalęgła.
Wydany w połowie czerwca 1978 r. album "Some Girls" dowiódł niesamowitej żywotności zespołu, pokazał też, że grupa jest wciąż otwarta na nowe trendy oraz inspiracje muzyczne. Ogromną popularność zdobył utrzymany w stylistyce disco singiel "Miss You", któremu pulsujący rytm zapewniła gra Billa Wymana na basie. Następujące po nim "When the Whip Comes Down" ma w sobie pazur i energię, której nie powstydziłyby się grające w tym czasie zespoły punkowe. Nie zabrakło oczywiście rzeczy lżejszych: "Far Away Eyes" to piosenka country, któremu to gatunkowi The Rolling Stones pozostawali wierni już od ponad dekady, z kolei "Beast of Burden" (wydany również jako singiel) z od razu rozpoznawalną melodią autorstwa Keitha Richardsa dowodzi, że grupa idealnie czuje się w balladowych klimatach, niepozbawionych jednak nieco komercyjnego charakteru.
Poza Jaggerem na płycie udziela się też wokalnie Keith - jego "Before They Make Me Run" smiało dorównuje wydanej na "Exile..." piosence "Happy" i do dzisiaj znajduje się w koncertowym repertuarze zespołu. Kończący płytę "Shattered" to praktycznie czyste funky i kolejny dowód na to, że Stonesi nie ograniczają się do jednego stylu grania.
Niektórzy uważają tę płytę za szczytowe osiągnięcie studyjne grupy i stawiają je na równi z "Exile on Main Street". To jeden z moich trzech ulubionych albumów Stonesów i uważam, że jest absolutnie genialny, chociaż całość brzmi mocno komercyjnie.
W tym temacie dzielimy się swoimi uwagami na temat "Some Girls" - zdaniem wielu fanów ostatniej, wybitnej płyty The Rolling Stones. Do dzieła, Panie i Panowie