Płyta zespołu którego w 1986 w zasadzie nie było ... Muzycy mieli ochote nawzajem się pozabijać, co dokumentują teksty utworów, teledysk do "One Hit (to the body)" oraz styl nagrywania tego albumu - Sir Michael Philip Jagger zakradał się do studia, kiedy reszta (a szczególnie Mr Keith Richards) poszli już do domu i dogrywał wokal, wykrzykując teksty o rozbijaniu nosów, karierowiczostwie i brudnej robocie (którą niech teraz wykonuje inny frajer).
Na koniec wyznaje charczącym głosem w dość prymitywnym "Had It With Tou" swojemu Błyszczącemu Bliźniakowi, że go kocha, ale tamten jest skurwysynem i w ogóle żal dupę ściska jak taka stara miłość umiera ...
W odpowiedzi jak zawsze wyluzowany Keith O Twarzy Belzebuba odpowiada niefrasobliwie w zaśpiewanych przez siebie 2 utworach, że dziecko jest niegrzeczne (Too Rude )a najlepiej to niech się prześpi (Sleep Tonight).
No i tak sobie na tej płycie pogadali.
Muzycznie album jest dość nierówny - otwiera go naprawdę dopieszczony i chwytliwy rocker "One Hit" i dzieje się dużo dobrego - świetne partie gitar, melodyjne chórki, a bicie Wattsa wyrywa nogi z butów. Kolejny - "Fight" cechuje spora dawka agresji i jeszcze mocniejsze bicie w bębny, trzeci utwór to perełka - taneczna przeróbka starego R&B "Harlem Shuffle" która w wykonaniu Stonesów stała się naprawdę wielkim przebojem. Tak naprawdę to na płycie grupy zaszufladkowanej jako "typowo rockowa" najlepiej wypadły utwory utrzymane w pogodnych i tanecznych rytmach - poza "Harlem Shuffle" - będzie to "Too Rude" w klimacie reggae, "Back To Zero", a na koniec nastrojowa pościelówa "Sleep Tonight".
Z pozostałej reszty na wspomnienie zasługuje jeszcze całkiem dobry i dopracowany rocker tytułowy, a jego tekst doda nam odwagi w wymiganiu się od jakiejś paskudnej roboty - kiedy zanucimy sobie "let somobody do that dirty work, find some loser find some jerk" (np pod adresem żony która domaga się zebrania pajęczyn z sufitu albo umycia kibla
) nabierzemy troche asertywności ...
Z ciekawostek - na płycie gościnnie zagrał Jimmy Page.
Nie uważam tego albumu za wybitny, ale jest całkiem interesujący i zasługuje na zapoznanie. Poza tym jest wyprodukowana naprawdę starannie.