1964 England's Newest Hitmakers/ The Rolling Stones

Oficjalne wydawnictwa The Rolling Stones.

Re: 1964 England's Newest Hitmakers/ The Rolling Stones

Postprzez levelfive » So cze 19, 2010 5:45 pm

debiut i tak nikt nic nie pisze? heloł - może nie znacie???? :?
jak zwykle do their satanic biorę pod uwagę tylko wydania brytyjskie.
czyli to nazywające się po prostu the rolling stones z oszałamiającą fotą Davida Baileya nie opatrzoną żadnym podpisem. w wersji amerykańskiej do tego zdjęcia doklejono napis newest england hitmakers.
zestaw utworów to klasyki R&B ale o coś innego tutaj chodzi. w prymitywnym studiu na 2-ścieżkowym magnetofonie (bądź 4 ścieżkowym - Keith nie jest pewien :lol: ) udało uchwycić się całą koncertową energię chłopców (chłopców... ;) . Wbrew grzecznym płytom liverpoolczyków musiał to być szok dla ludzkości. Warto.
levelfive
 
Posty: 8
Dołączył(a): So cze 19, 2010 5:21 pm

Re: 1964 England's Newest Hitmakers/ The Rolling Stones

Postprzez 2000 man » So cze 19, 2010 6:31 pm

Znamy wszystko 8-)

Właśnie miałem zamiar rozpisać się na temat niektórych płyt. Jak wrócę do domu to uzupełnię co trzeba.
NO FUN
Avatar użytkownika
2000 man
Moderator
 
Posty: 1829
Dołączył(a): N lip 12, 2009 8:49 pm

Re: 1964 England's Newest Hitmakers/ The Rolling Stones

Postprzez thon022 » So cze 19, 2010 9:26 pm

"koń jaki jest każdy widzi" ;) . Świeżość, kunszt wykonawczy, zadziorność. Po prostu nokaut. :P
Apentuła niewdziosek, te będy gruwaśne
W koć turmiela weprząchnie, kostrą bajtę spoczy,
Oproszędły znimęci, wyświrle uwzroczy,
A korśliwe porsacze dogremnie wyczkaśnie!
Avatar użytkownika
thon022
 
Posty: 354
Dołączył(a): Śr mar 10, 2010 12:35 am

Re: 1964 England's Newest Hitmakers/ The Rolling Stones

Postprzez thon022 » Wt gru 28, 2010 4:25 pm

Obrazek


W 1964 to była sensacja na miarę eksplozji nuklearnej - młodzi, biali brytyjczycy grający muzykę amerykańskich Czarnych - i to przekonująco, ekspresyjnie i żywiołowo. Wcześniejsze próby - np. Blues incorporated to było szablonowe naśladownictwo.

Tu pojawia się nowa jakość. Płyta jest zagrana z entuzjazmem pasjonatów, ale z zachowaniem niezbędnej dyscypliny - nie jest to radosne "napieprzanie" w instrumenty neofitów, ale kunszt wyćwiczony intensywnym zespołowym graniem. Album nagrano w tanim i prymitywnym (nawet jak na ówczesne standardy) studiu nagraniowym, w mono.
Ponieważ nagrywany materiał był wyćwiczony rocznym intensywnym klubowym graniem , uniknięto
nużących poprawek i nakładek. Dzięki temu zarejestrowano nie tylko spójne, zintegrowane brzmienie, ale uchwycono spontaniczność i żywiołowość grupy.

Kolejnym nowatorstwem była wtedy rejestracja wokalu - potraktowano go niejako instrumentalnie - wtapia sie on w muzyczny spektakl, bez zbędnych ozdobników czy eksponowania warstwy tekstowej. To gra zespół, nie wokalista + akompaniatorzy. Mało istotne jest, o czym śpiewa wokalista, Ważniejsze jest, że stanowi integralną część muzycznego rytuału.
Stało się to znakiem firmowym brzmienia Stonesów - i przyczyną utrapienia dla fanów, którzy do dziś dywagują "co oni wtedy tam śpiewali"?

Album wydano w sposób, który był kolejną sensacją - debiutancki longplay nie tylko, że nie miał tytułu, ale nie byl nawet opatrzony nazwa zespołu! Jedynym znakiem rozpoznawczym było zdjęcie samego zespołu, na którym widniało 5 pewnych siebie indywiduów.

Płyta odniosła ogromny sukces.O ile wcześniejsze koncerty przypominały rytaualne misteria, to po debiucie publiczność wpadała w zbiorowe szaleństwo. "W 30 letniej pracy w pogotowiu ratunkowym nigdy nie przeżyłem nic podobnego. To było nieprawdopodobne" - powiedział Gavin Lang, dyrektor ambulatorium, po koncercie Stonesów.

Ich mistrz, Muddy Waters, w wywiadzie dla Melody Maker z 23.05.1964r. powiedział: "To moi chłopcy. Lubię ich wersję I just Wanna make Love To You. Jeszcze jedna trasa i będą jak trzeba.
Wierz mi - przyjadę tu jeszcze raz i potem nie będe miał już po co przyjeżdżać"


UWAGA: Wydanie USA ukazało sie 3 m-ce później, firmowane przez wytwórnie London. Dla tradycyjnie mało zorientowanych co sie dzieje za granicami stanów Amerykańców opatrzono
je mało wybrednym tytułem: "England's Newest Hit Makers".
Z pierwotnej setlisty usunięto utwór "I Need You Mona" i w zamian włączono przebojowy singiel "Not Fade Away".
Apentuła niewdziosek, te będy gruwaśne
W koć turmiela weprząchnie, kostrą bajtę spoczy,
Oproszędły znimęci, wyświrle uwzroczy,
A korśliwe porsacze dogremnie wyczkaśnie!
Avatar użytkownika
thon022
 
Posty: 354
Dołączył(a): Śr mar 10, 2010 12:35 am

Re: 1964 England's Newest Hitmakers/ The Rolling Stones

Postprzez Jarski » Pt gru 31, 2010 2:28 pm

Równy, mocny album z wyrazistymi kompozycjami i kopniak w tyłek każdego, kto nie widział świata poza Beatlesami. To płyta, do której wraca się z prawdziwą przyjemnością.
Say now baby, I'm the rank outsider, you can be my partner in crime...
Avatar użytkownika
Jarski
Stoned
 
Posty: 2835
Dołączył(a): N wrz 13, 2009 4:36 pm
Lokalizacja: Katowice

Re: 1964 England's Newest Hitmakers/ The Rolling Stones

Postprzez thon022 » Cz sty 06, 2011 8:53 pm

taka ogólna refleksja. Można dzis się zastanawiac, jak tym młodym muzykom udało się osiągnąć tak wielki sukces, nagrać "z marszu" tak dobrą płytę? Pytanie można też odnieść do innych artystów, którzy zaczynali kariery w latach 60-ych i zastanowić się, dlaczego tak blado przy nich wypadają
obecni debiutanci? Odpowiedź jest prosta - kluczem do sukcesu jest ciężka praca. A w tych czasach nie było internetu czy 200 programów TV, ludzie żyli też po prostu biedniej. Stonesi w poczatkach działalności nie ślęczedli godzinami na necie ani przed TV wpierdalając chpisy. Zespół w koszmarnych warunkach praktycznie spędzał ze sobą 24 h/dobę i grał, grał, grał ...
Teraz coś się zsampluje, coś pomiksuje na komputerze i jest płyta ...
Apentuła niewdziosek, te będy gruwaśne
W koć turmiela weprząchnie, kostrą bajtę spoczy,
Oproszędły znimęci, wyświrle uwzroczy,
A korśliwe porsacze dogremnie wyczkaśnie!
Avatar użytkownika
thon022
 
Posty: 354
Dołączył(a): Śr mar 10, 2010 12:35 am

Re: 1964 England's Newest Hitmakers/ The Rolling Stones

Postprzez 2000 man » Cz sty 06, 2011 9:03 pm

Thon masz w sumie rację. W tamtych czasach główną rozrywką młodych ludzi była muzyka i sport a nie internet i gry jak dzisiaj. Muzyka była wtedy istotną sprawą. Poza tym rock dopiero wtedy rozkwitał - przed chłopakami było wiele do odkrycia.
NO FUN
Avatar użytkownika
2000 man
Moderator
 
Posty: 1829
Dołączył(a): N lip 12, 2009 8:49 pm

Re: 1964 England's Newest Hitmakers/ The Rolling Stones

Postprzez Jarski » Pt sty 07, 2011 8:04 am

Dzisiaj jest bez porównania więcej muzy niż pół wieku temu, gdy zaczynały się lata 60-te, dodatkowo lansuje się pewne gatunki muzyczne, których zatrzęsienie powoduje, że trudno odkryć coś naprawdę godnego uwagi, a w konsekwencji się tym czymś zachwycić. Co z tego, że muzyki jest tak dużo, skoro stała się ona produktem? Kogo jara 50 rodzajów makaronu na półce sklepowej? Gdzie w tym wszystkim wyjątkowość?
Say now baby, I'm the rank outsider, you can be my partner in crime...
Avatar użytkownika
Jarski
Stoned
 
Posty: 2835
Dołączył(a): N wrz 13, 2009 4:36 pm
Lokalizacja: Katowice

Re: 1964 England's Newest Hitmakers/ The Rolling Stones

Postprzez Golden Caddy » N sty 09, 2011 1:11 pm

Lepiej 50 rodzajow makaronu niz musztarda i ocet :)
To jest naturalna kolej rzeczy, tak jak komputery byly kiedys wyjatkowe.
Tu raczej chodzi o problem masowego promowania okreslonego gustu niz problem masowego tworzenia muzyki. Jezeli jest taka mozliwosc, niech to robia. W latach 60, kiedy muzyka odgrywala tak wazna role to jeszcze wiecej osob zajmowalo sie ta muzyka. Tylko garstka miala okazje wyplynac, czyli to, czego ludzie chcieli sluchac. Teraz promuje sie zdecydowanie co innego u artystow i przy natloku tej muzyki latwo mozna wpoic jakis gust w ludzi przez takie mtv, byle by byl motyw szoku i cos przykuwajacego.
Golden Caddy
My whole life isn't rock and roll. It's an absurd idea it should be (M.J.)
Avatar użytkownika
Golden Caddy
Stoned
 
Posty: 536
Dołączył(a): Cz lip 16, 2009 12:10 am
Lokalizacja: Wrocław

Re: 1964 England's Newest Hitmakers/ The Rolling Stones

Postprzez electric muddy » N sty 09, 2011 7:03 pm

Golden Caddy napisał(a):Lepiej 50 rodzajow makaronu niz musztarda i ocet :)

Dokładnie :)
Jarski napisał(a):Kogo jara 50 rodzajów makaronu na półce sklepowej? Gdzie w tym wszystkim wyjątkowość?

idąc tą drogą dedukcją należałoby stwierdzić, że piwo Kmicic było czymś wyjątkowym ;) (sorry za offtop)
ELECTRIC MUDDY
ObrazekObrazekObrazekObrazek
Avatar użytkownika
electric muddy
Stoned
 
Posty: 596
Dołączył(a): So lip 25, 2009 3:34 pm

Następna strona

Powrót do Główna dyskografia



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 5 gości

cron