From The Valut

[Jarski]

Bosko... Na pewno kupię

[kris]

źródło: rollingstones.com

FROM THE VAULTS – NO SECURITY SAN JOSE 1999 został dziś oficjalnie zapowiedziany
Dostępny będzie w kilku wersjach: DVD, BLU-RAY, DVD + 2CD, 3LP, cyfrowa audio lub video.
O dziwo, nie ma wersji DVD + 3LP, być może jest to błąd na stronie.
Premiera: 13 lipca 2018

http://www.rollingstones.com/2018/05/10 ... jose-1999/
http://www.stonesfromthevault.com

Video: http://youtu.be/cnAemVbH3Mg

EDIT : Będzie to pierwszy koncert, który odbył się w San Jose z 19 kwietnia 1999 (a nie 20.04. jak przypuszczano).
Podaję set-listę:

Jumping Jack Flash
Bitch
You Got Me Rocking
Respectable
Honky Tonk Women
I Got The Blues
Saint of Me
Some Girls
Paint It Black
-- Introductions --
You Got The Silver (Keith)
Before They Make Me Run (Keith)
Out Of Control
Route 66 (B-stage)
Get Off Of My Cloud (B-stage)
Midnight Rambler (B-stage)
Tumbling Dice
It's Only Rock'n Roll
Start Me Up
Brown Sugar
Sympathy for the Devil (encore)

Japońska wersja będzie miała dodatkowo na drugim CD, dwa bonusowe utwory: Moonlight Mile oraz Gimme Shelter oraz można będzie zakupić wersje DVD + 2CD + Koszulka oraz Blu-ray + 2CD + Koszulka (obie koszulki różnią się od siebie):

Wersja DVD + 2CD + Koszulka:


Wersja Blu-ray + 2CD + Koszulka:

źródło: store.universal-music.co.jp

[kris]

Nowy Vault's zamówiony

[Jarski]

Nowy Vault's zamówiony

W jakiej wersji?

Ja zamówiłem DVD + 2 CD we wtorek

[kris]

Ja zamówiłem DVD + 2 CD we wtorek

Taka sama, ta wersja jest najlepsza

[Jarski]

Słów kilka o "San Jose '99": bardzo dobry koncert, pełen energii, wykonany równo i z przekonaniem. Najbardziej trafiła do mnie piorunująca wersja "Some Girls" i zadziorny, ale wyraźnie bluesowy "Midnight Rambler". "Route 66" okazał się ciekawostką, ale bez fajerwerków: zabrakło mi w nim melodyjności i mocy. Z kolei rozczarowaniem okazało się nijakie "Tumbling Dice".

Ten koncert uważam za kolejny dowód na to, że końcówka ubiegłego wieku była ostatnim okresem, gdy Stonesi grali po mistrzowsku. Kolejne trasy to spadek formy, rzecz w zasadzie nieunikniona, bo przecież panowie zestarzeli się i w różny sposób znosili trudy koncertowania po całym świecie.

Moja ocena: 8/10.

[kris]

Słów kilka o "San Jose '99"

Teraz, chcę zrobić, to samo
Obejrzane 3 razy...
Długo czekałem na koncert w profesjonalnej jakości z tej trasy. No i w końcu doczekałem się, było warto! Widać, że Stonesi byli w znakomitej formie, pomimo, że ponad pół roku wcześniej odbyli gigantyczne tournee BtB. No Security to całkiem inna trasa od poprzedniej. Dla mnie, scena znakomita. Na szczycie malutki, panoramiczny ekranik, bez przepychu. Tym razem Stonesi nie widzieli samych siebie, gdy zrobili obrót w tył. Można napisać, że powrócili do lat 70-tych. Ogólnie scenografia skromna, ale urocza. Zaskoczeniem jest, że na wydawnictwie pojawił się zapis z 19 kwietnia, a nie 20. Ten koncert był lepszy od końcowego, zamykającego trasę.

Co do samego występu. Wspaniałe intro, takie powinno być na każdej trasie. Mick i Keith oraz Darryl wkroczyli na scenę w okularach przeciwsłonecznych, bardzo niecodzienny widok, ale charakterystyczny dla tej trasy. Zapewne Mick zaczerpnął inspiracji z trasy BtB, tam podczas JJF, także rekwizytem były okulary. Na wielki plus u mnie zasługuje I Got The Blues (zawsze mam do tego utworu słabość), Mick wykonał go z ostrożnością i dużym skupieniem. Dla mnie, jeden z najlepszych momentów, mógłbym oglądać na okrągło. Mocne Some Girls, bardzo rockowe. Jeśli dobrze wysłyszałem, to Mick zmienił sobie słowa w jednym momencie. Paint It Black miało fajną inną aranżację. You Got The Silver z falstartem w wykonaniu Keitha, wypadło o wiele lepiej niż na początku trasy w Oakland. Zabrakło w Out Of Control, Micka w klatce, być może była ona wykorzystana tylko na pierwszym koncercie. Set na scenie B, wspaniały. Route 66 wykonane, jak wspomniał Jarski, bez szaleństwa. Myślę, że nadrobiło to Get Off My Cloud. 12 minutowe Midnight Rambler - znakomite, Mick szaleje, Keith i Ronnie stoją obok siebie z tyłu, towarzysząc przy tym Charliemu. Bardzo fajnie, że na tej małej scenie fani mieli bardzo bliski kontakt z zespołem, momentami czuło się, jakby był to klubowy występ. Zawsze, na innych trasach, scena jest zawsze odizolowana od publiki i nieco wyższa. Reszta występu, to znane nam wszystkim klasyki. Zaskoczyło mnie, że za sceną też była publika, nigdy wcześniej tak nie robiono. Widać było, że Mick starał się dotrzeć do każdego widza, nawet tych za sobą. Stonesi bardzo miło zakończyli, kłaniając się we czwórkę dwa razy. Do publiki z przodu i tyłu.

Jakość obrazu znakomita. Dużym minusem są załączone dyski audio. Prezentują ten sam koncert, ale nieco krótszy: zabrakło wspaniałego intra i 'The Popcorn' (Stonesi, w rytmach tego utworu, przechodzili na scenę B). Polecam to wydawnictwo każdemu, warto. Stonesi energetyczni, w formie.