Ten muzyczny projekt został wymyślony przez Keith'a Richards'a i zrealizowany w ciągu jednej listopadowej nocy '75 roku w jamajskiej posiadłości gitarzysty. Z muzykami tworzącymi Aniołów bez skrzydeł, Richards poznał się w '73 roku podczas nagrywania albumu Rolling Stonesów Got's Head Soap. Odtąd podczas wizyt na Jamajce regularnie z nimi jammował. Grupę tworzą członkowie rastafariańskiej sekty Nyabinghi, którzy grają na instrumentach perkusyjnych wybijając wolny rytm zgodny z ludzkim pulsem. Ponad dźwiękiem przeróżnych bębnów wznosi się chóralny śpiew, w którym muzycy chwalą Króla Królów, Jah Rastafari. Do sesji dołączył obok Richardsa irlandzki flecista Frankie Gavin i dwie wokalistki.
Płyta posiada mistyczny, bardzo duchowy charakter i przeznaczona jest przede wszystkim dla miłośników muzyki rytualnej.
Czy ktoś może przesłuchał ten album?
Jak wrażenia? Taka muzyka, ma na prawde bardzo mistyczny charakter i dośc ciężko się słucha. Myślę, że mimo to tak z czystej ciekawosci można się z tym materiałem zapoznac.